Przeminąwszy bramkę źródłową spostrzegam maleńko na zgodność cieplarni, w jakiej zaszpuntowane figury (białogłów, mężowie, familiarni i nieznajomi, a w podobny sposób nowego koloru karnacyj) na głos świergoczą i biesiadują. Przykrywają się życzliwie, na stojąco. Pojmuję uśmiechy mężczyzny mierzone z owej "oranżerii" w mą paginę. Przyglądam się temu widmu z ciekawością idąc potem. Niespodziewanie percypuję przymus wykorzystania z toalet. Naśladuję się w kierunku strzelnicy podawanej na skroś cudną młódkę z kłoskami w kapeluszu kowbojskim. Zapoczątkowuję jakieś drzwi nieomalże aż do obory niedaleko strzelnicy, w drzwiach wymijam się z inną siusiumajtką. W medykamencie wystają dwójka muszle klozetowe w pobliżu siebie (jedna z treścią). Przypatrując się zobaczę, iż owo muł, objęcia Morfeusza się przestaje.
W dodatku dorzucę, iż taki sam objęcia Morfeusza poszerzał w kolorze sepi.
